niedziela, 26 lutego 2017

Miał być dziecięcy quilt, a powstały dwie poduszki.

Dzisiaj będzie o tym jak uporałam się albo raczej nie uporałam się z pierwszym w moim życiu quiltem. Zastanawiałam się jak zatytuować ten dzisiejszy post, może powinien nazywać się "Jakich błędów unikać przy szyciu i pikowaniu quiltu" albo "Jak nie należy szyć quiltu", hmm...

W patchworkach i quiltach zakochałam się już ze trzy lata temu. W swoim dorobku mam jednak tylko kilka poduszek uszytych metodą patchworku. Rok temu kiedy urodził się nam drugi synuś zapragnęłam uszyć dla moich chłopców po patchworkowej kołderce na popołudniową drzemkę. I skorzystałam z tutorialu Allison z bloga Cluck Cluck Sew o tutaj. Taki quilt bardzo mi się spodobał, oczywiście postanowiłam użyć innych kolorów i wzorów. Szymonek miał wtedy zaledwie dwa miesiące a ja wstawałam wcześnie rano aby skroić kwadraty podczas gdy dzieci jeszcze smacznie spały. Potem kwadraty kroiłam w trójkąty, zszywałam, znowu kroiłam i tak się to toczyło aż zaczęła zbliżać się wiosna. Chłopcy zaczęli wcześniej wstawać i moje ranne szycie legło w gruzach ;-D Przestawiłam się więc na tryb nocny i tak już zostało ;-)

A teraz trochę o moich błędach jakie popełniłam w czasie szycia quiltu:

1. Niestety nie wiem jak to się stało bo mimo,że używałam specjalnej prostokątnej linijki, noża do tkanin i naprawdę się starałam to niektóre kwadraty zostały krzywo skrojone. Były to tylko milimetrowe odstępstwa a mimo to rzutowały na dalszy proces szycia.

2. W związku z powyższym trójkąty w każdym kwadracie nie zbiegały się ze sobą wierzchołkami.

Powstał więc wierzch nierówny, ale kolorystycznie bardzo mi się podobał i urzekł moje serce. Długo jednak odleżał swoje na półce. W końcu po paru miesiącach skroiłam mu spód oraz ocieplinę poliestrową. 

Kolejnym krokiem było spięcie wszystkich trzech warstw w tzw. kanapkę. Wykorzystałam w tym celu multum agrafek oraz bardzo przydatne rady z bloga Long Red Thread tutaj i tutaj. Spięłam swój quilt samodzielnie i gdy próbowałam pikować niestety stopka z górnym transportem ciągle mi się zacinała i szyła w miejscu. Postanowiłam przerwać pracę i poczekać aż zjawią się dodatkowe posiłki, które pomogą odpowiednio naciągnąć kołderkę podczas spinania agrafkami. Teściowa i szwagier dzielnie mi pomagali i kanapka znowu musiała swoje odczekać gdyż w międzyczasie pojawiły się inne projekty do zrealizowania. Sami więc widzicie, że szło mi ewidentnie jak po grudzie.

Kolejna nauka dla mnie - bardzo ważne jest właściwe naciągnięcie wszystkich warstw i dokładne ich spięcie. Brzmi prosto, ale jak tego dokonać? Tego jeszcze nie wiem, hehe.

Wzięłam się z trwogą za ponowne zszywanie quiltu. Tym razem stopka z górnym transportem zacinała się rzadziej, lecz na tyle często, że drobiła ścieg prosty zbyt często i efekt był bardzo nieestetyczny. Brak estetyki potęgowały krzywo zestawione kwadraty, do tego nagle zaczął mi szwankować bębenek w maszynie. Koniec końców zrezygnowałam z szyciu quiltu, sprułam całe pikowanie i uszyłam poszewki na poduszki do domu. Są krzywe, ale cieszą oko swoimi kolorami i puchatą fakturą. Przy pikowaniu poduszek wykorzystałam zwykłą stopkę i nic mi się nie zacinało. Doszłam więc do wniosku, że poprzednia stopka nie pasuje do mojej maszyny. Stopkę miałam z firmy Łucznik a maszynę Juki, może kupno stopki z firmy Juki zmieni w przyszłości ten problem? Mam taką nadzieję, bo na szycie quiltu nadal mam chrapkę, muszę tylko więcej poćwiczyć na poduszkach i troszkę niżej postawić sobie poprzeczkę.

















Poduszki są dwie: jedna ma wymiar 50x50 cm a druga 40x40 cm. Pikowałam na odległość stopki od szwów.

Pozdrowionka i do następnego posta! A w następnym poście zaproszę Was do mojej pracowni :-) Bądźcie czujni ;-)

środa, 22 lutego 2017

Biorę się za zaległości: Grudniownik 2016 wreszcie gotowy!

W ostatnim czasie dokonałam wiele szyciowych prób. Pracowałam nad tym jak uszyć starszemu synkowi spodnie baggy z obniżeniem w kroku, uszyłam mu dwie pary próbnych spodni. Poczynania te mogliście śledzić na Instagramie oraz na moim fan pagu na Facebooku. W międzyczasie zaczęłam szyć spodenki dla Szymonka od piżamki i stworzyłam wykrój na bluzkę dla siebie, a nawet uszyłam jej próbną wersję.

Na razie ten temat zostawiam, będzie o tym w innym poście. Zwłaszcza, że nowe dresówki czekają na skrojenie.

Postanowiłam wziąć się za ZALEGŁOŚCI. Zaznaczam, że ja zawsze mam jakieś zaległości, a to dlatego, że moje myśli i pomysły nie nadążają za czasem, który posiadam na ich realizację. To po pierwsze, a po drugie lubię sobie od tak zacząć coś nowego w trakcie jakiejś innej robótki. Zaległości takich poważniejszych miałam dwie (miałam bo na całe szczęście już ich nie mam, uff). Jedną z nich taką mega mega zaległością był mały quilt dla chłopaków, który zaczęłam rok (!!!!!) temu. Niestety okazał się on niewypałem, ale o tym w następnym poście. W tym chcę zaprezentować Wam album Grudniownik 2016 wykonany w technice scrapbookingu. 



Zdjęcia niestety są marne, przy chłopcach bardzo ciężko mi robić zdjęcia i jeszcze na dodatek zadbać o ty by było dostatecznie jasno. A gdy mąż wraca do domu to wiadomo, wtedy dopiero robi się szaruga.

Mój grudniownik ma 31 stron z tektury w formacie 14,5 x14,5 cm, ponieważ brakło mi tekturek w tym rozmiarze kilka stron wykonałam w węższym formacie. Papiery z jakich korzystałam są bardzo różne pochodzą z Galerii Papieru, Magicznej Kartki i jeszcze z jakiejś firmy, której nie pamiętam. Kupowałam je w czasie Art in Town w 2015 i 2016 roku :-)























Wszystkie strony spięłam sznurkiem biało czerwonym, jednak zanim to zrobiłam, uplotłam z nich dwa warkocze, aby było grubiej. Wszak mój grudniownik jest bardzo bardzo gruby :-)

Jak Wam się podoba?
Pozdrowionka

poniedziałek, 6 lutego 2017

Wiosenne poduszki

W tym roku zima daje mi się we znaki. Generalnie lubię zimę, szczególnie gdy leży biały śnieg, świeci słońce i spędzam czas na świeżym powietrzu. Niestety w tym roku gdy powietrze nie jest zanieczyszczone to dzieci chorują, a jak są zdrowe to akurat albo zbyt duży mróz albo coś leci z nieba i w konsekwencji większą część zimy spędzamy w domu. Na dodatek brak słońca mocno daje mi się we znaki i nie tylko mnie bo również dzieci odczuwają brak ruchu na świeżym powietrzu, a przejawia się to rozrabianiem. 

Dlatego tak tęsknię już do wiosny, do słońca i do świeżego powietrza. Z tej tęsknoty powstały trzy dziewczęce, wiosenne poduszeczki. Wszystkie są dwustronne i zapinane na zamek kryty. Drukowaną bawełnę kupowałam jeszcze latem w Gdańsku w sklepie stacjonarnym Craftoholic Shop podczas naszych wakacji nad morzem. Dlatego szycie tych poduszek było dla mnie dodatkowo miłe, bo miałam w pamięci nasz rodzinny wyjazd pełen słońca i dobrego humoru :-)

Poduszki mają wymiar 50x50 cm, a najmniejsza 40x40 cm z jednej strony została uszyta z różowego minky, a raczej z minky w kolorze fuksji ;-) 

Dla ciekawych dodam, że kolorystyka została zaczerpnięta z filmu "Jak zostać kotem", przyznawać się kto oglądał? :-)  Niebawem poduszki będą dostępne w moim sklepiku na Artillo.












A jak Wy sobie radzicie z zimową chandrą? 
Pozdrawiam słonecznie :-)