środa, 28 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016

W tym ostatnim tegorocznym poście na moim blogu chciałabym troszkę podsumować to, co udało mi się wykonać w 2016 roku. Lubię takie podsumowania i lubię też snuć plany na przyszłość.

Ten rok był szczególny dla mnie, ponieważ całą naszą trójką przywitaliśmy go razem z naszym nowonarodzonym Szymusiem. Szymuś już jest wesołym rocznym chłopczykiem, a jego braciszek za ponad miesiąc skończy 3 latka. Był to czas pełen nowych wyzwań, jednak udało mi się zorganizować również czas dla siebie - przeznaczyć go na moje pasje. 

Rok 2016 rozpoczęłam od aktywności w dziedzinie scrapbookingu i w ten sam sposób go zakończyłam. Natomiast czas pomiędzy początkiem i końcem roku 2016 przeznaczyłam na szycie. Po narodzeniu Szymonka postanowiłam, że wolny czas przeznaczę tylko na szycie. Na początku tego roku wykonałam album dla Piotrusia i Oliwki na ich pierwsze słowa oraz kartkę z okazji drugich urodzin naszego synka. Natomiast pierwszą rzecz, którą uszyłam w nowym roku była pielucha flanelowa do szerokiego pieluchowania, ponieważ Szymonek miał w pierwszych miesiącach lekki problem ze stawami biodrowymi. Na szczęście udało się go pokonać. Drugą rzeczą jaką zaczęłam szyć był quilt dla chłopców do spania. Niestety do tej pory nie udało mi się go skończyć i nie wiem czy mi sie uda, ponieważ mam problem z zszyciem wszystkich warstw! W tym roku natomiast zaczęłam szyć ubranka dla dzieci, zaczęło się od apaszek wiosennych i czapeczek, potem doszły spodenki długie i krótkie oraz t-shirty. Dwóm kuzynkom uszyłam spódniczki, korony i różdżki. Dla siebie udało mi się uszyć kardigan oraz kamizelkę na warsztatach, organizowanych przez Wytwórnię z serca w Katowicach. Uszyłam sobie też dwie spódniczki z jerseyu i dresówki, jednak nie są zbyt udane. Zobaczcie co jeszcze uszyłam:



Do zabawy dla dzieci uszyłam kostki sensoryczne i fartuszek kuchenny, a także poduszki i prześcieradło. W końcówce roku wykonałam swoje pierwsze LO (layout) na warsztatach Layout w pigułce u Ani Komendy podczas Art in Town w Warszawie. Do tego zrobiłam dwa kalendarze adwentowe dla moich chłopców oraz karnety na zamówienie pani Krystyny.

W lutym zostałam poproszona przez moją sąsiadkę o zaprojektowanie wnętrza łazienki. Do tej pory jeszcze nie pokazywałam wizualizacji:


 



Bardzo przyjemny projekcik, który został zrealizowany, a co najważniejsze pani Bożena jest bardzo zadowolona. Na żywo wszystko wygląda o niebo lepiej niż na wizualizacjach. Jedynie szafki które zawisły w świeżo wyremontowanej łazience są białe.

A teraz zestawienie mojej twóczości:

SCRAPBOOKING:

1. Album na pierwsze słowa dla Piotrusia i Oliwki.
2. Kartka na drugie urodzinki Piotrusia.
3. Layout w odcieniu turkusowo-limonkowym wykonany na warsztatach.
4. Kalendarz adwentowy dla męża.
5. Kalendarz adwentowy dla Piotrusia.
6. Karnety na prezenty na zamówienie pani Krystyny. 

PROJEKTOWANIE ARCHITEKTURY WNĘTRZ:

7. Projekt wnętrza łazienki dla pani Bożeny.

SZYCIE:

8. Pielucha do szerokiego pieluchowania dla Szymonka.
9. Apaszki dla dzieci na wiosnę.
10. Dwie czapki wiosenne dla Piotrusia.
11. Spodenki dla Piotrusia.
12. Spodenki dla Szymonka.
13. Śliniaczki dla Szymonka (nie pokazywane na blogu).
14. Bluzeczka dresowa dla Piotrusia uszyta na warsztatach.
15. Kardigan z pianki uszyty na warsztatach.
16. Kocyk minky-bawełna dla chłopców.
17. Fartuszek kuchenny dla Piotrusia.
18. Czapeczka kucharza Piotrusia.
19. Kostki sensoryczne dla Szymonka, Dorotki i Adasia.
20. Kocyk - przytulanka dla Adasia (nie pokazywana na blogu).
21. Spodenki na lato dla Piotrusia sztuk 2.
22. T-shirty dla Piotrusia sztuk 8.
23. T-shirty dla Szymonka sztuk 3 (niestety nie zdążył ich założyć:-() 
24. Poduszki ogrodowe sztuk 4 (nie pokazywane na blogu, pokażę jak doszyję podpupniki na wiosnę ;-)
25. Dwie spódnice dresowe dla mnie.
26. Kamizelka dla mnie uszyta na warsztatach.
27. Poszewki na poduszki sztuk 3
28. Prześcieradło dziecięce.
29. Spódniczki dla dziewczynek sztuk 4.
30. Dwie korony.
31. Dwie różdżki. 

32. Quilt w trakcie szycia (!)

Uff, 
Razem: 56 produktów  :-)

Także cieszę się naprawdę z takiego wyniku i czuję motywacyjnego kopniaka na kolejny Nowy Rok!:-)

A jakie wnioski?
Wnioski są takie, że bardzo stęskniłam się za scrapbookingiem, a najbardziej za tworzeniem kartek okolicznościowych. Drugi wniosek jest taki, że bardzo się natrudziłam przy szyciu ubrań zarówno dla mnie jak i dla chłopców i zatęskniłam za szyciem moich ukochanych poduch. Oczywiście mam masę pomysłów na kolejny rok, ale i tak wiem, że nie uda mi się ich wszystkich zrealizować.

A teraz plany na Nowy Rok:
W Nowym Roku chciałabym troszeczkę odświeżyć mój sklepik z rękodziełem na Artillo, bo niestety, ale bardzo zarósł kurzem! Chciałabym wykonać trochę kartek okolicznościowych oraz uszyć sporo poduszek. A przede wszystkim chciałabym znaleźć, a przynajmniej zacząć szukać własnego stylu.

Dziękuję Wam moi czytelnicy, za Waszą obecność, za to że czytacie mojego bloga. Wiem, że sporo Was tutaj zagląda, ale czemu nie widać żadnych komentarzy? Niestety mała ilość komentarzy sprawia, że blog staje się martwy, nie wiem do kogo piszę. Piszcie komentarze i chwalcie się tym, co i wy tworzycie! Wasze komentarze sprawiają, że mi się chce i mam motywację :-)
To jest moja prośba do Was, piszcie do mnie, proszę :-)

życzę Wam

Szczęśliwego Nowego Roku 2017!
Niech będzie to dobry rok, pełen pokoju, radości, miłości i nadziei. 
Dużo zdrowia i spełnienia najskrytszych marzeń.
Abyście doceniali drobne szczęśliwe chwile i odnajdowali je w codzienności. Abyście swoim uśmiechem i drobnymi życzliwymi gestami potrafili zmieniać świat na lepsze.
Niech Wam Pan Bóg błogosławi!


                                Patrycja

piątek, 23 grudnia 2016

Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.



Kochani czytelnicy mojego bloga
 z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia
życzę Wam:

Zdrowych i spokojnych, rodzinnych Świąt!
Niech łaska płynąca z narodzenia Dzieciątka Jezus obdarza nas wszystkich pokojem i radością.
Niech Chrystus rozświetla ciemności naszych serc i obdarza nas prawdziwą wiarą, niezachwianą nadzieją oraz doskonałą miłością.

Wesołych Świąt!







 

środa, 21 grudnia 2016

Święta Tupcia Chrupcia

Dzisiaj przedstawiam Wam ostatni post w ramach projektu Przygody z książką. Projekt dobiega już końca. Zastanawiałam się o jakiej książce napisać, bowiem Piotruś oszalał ostatnio na punkcie Misia Uszatka. Miałam też w planach wykonać synkowi książkę ze zdjęciami aut z wystawy samochodów w Monachium, które wykonał mój teść. Ponieważ życie jest dynamiczne, jak to mawia mój mąż - dzisiaj będzie świątecznie.

Przedstawiam Wam:

Święta Tupcia Chrupcia, Eliza Piotrowska
Ilustracje: Marco Campanella
Grupa Wydawnicza Foksal



Tupcia Chrupcia poznaliśmy dwa miesiące temu dzięki wizycie w bibliotece. Wypożyczyliśmy wtedy Tupcio Chrupcio i wymarzony prezent, Piotrusiowi tak spodobała się ta książka, że postanowiłam kupić mu ją. Jednak kiedy oglądałam serię tych książek na stronie internetowej księgarni, zobaczyłam, że jest ciekawa pozycja na święta i zamówiłam.

Książka bardzo mi się podoba. W oryginale została napisana we Włoszech przez Annę Casalis (Il Natale di Topo Tip). Jest dosyć duża, posiada piękną twardą okładkę, cudowne ilustracje, pełne nasyconych kolorów, czerwieni, zieleni, żółci a także zimowej bieli. Jednak najpiękniejsza jest historia, która opowiada o tym, co tak naprawdę najważniejsze jest w Święta Bożego Narodzenia.

Tupcio z niecierpliwością wyczekuje świąt, a najbardziej nie może doczekać się wizyty Świętego Mikołaja i prezentów od niego. Tymczasem pewnego zimowego dnia bohater poszedł na dwór ulepić bałwana. Kiedy zrobiło się mroźno, zziębnięty poszedł w kierunku domu. Kiedy stał już przed drzwiami usłyszał cieniutki głosik zmarzniętego i chorego ptaszka, który prosił go o szalik. Tupcio nie chciał jednak dać mu swojego szalika i poszedł do domu. Całą noc myślał jednak o tym, co się stało i zrozumiał że źle postąpił. Następnego dnia poszedł szukać ptaszka, jednak ten był tak bardzo zmarznięty, że Tupcio zabrał go do swojego domu, ogrzał i nakarmił. 





 
 
 
 





Ta historia ogromnie mnie urzekła, bo przecież to właśnie przemiana naszych serc jest istotą Świąt Bożego Narodzenia. Abyśmy przyjęli pod swój dach nowonarodzone Dziecię - pomogli temu, kto jest w potrzebie, uśmiechnęli się do kogoś z kim mamy nienajlepsze relacje, czy podarowali więcej czasu mężowi/żonie i dzieciom. Każdy z nas ma nad czym pracować.


poniedziałek, 19 grudnia 2016

Spódniczki dla dziewczynek

Dzisiaj chciałabym Wam szybciutko pokazać to, co uszyłam już jakiś czas temu, czyli spódniczki dla moich małych kuzynek - Paulinki i Oliwki.



Wszystko zaczęło się od wykroju na falbaniastą spódniczkę, którą znalazłam w numerze Ottobre. Bardzo mi się podobała i pomyślałam, że Paulince bardzo ładnie w falbankach. Przy tej spódniczce sporo się nauczyłam, np. co to jest i jak wykorzystywać ścieg rolujący oraz jak naszywać kieszenie i tworzyć marszczenia. 

Tak spódnica wygląda z przodu:


A tak z tyłu:









W czasie warsztatów szyciowych w Wytwórni z serca w Katowicach upatrzyłam sobie dzianinę w kolorze pudrowego różu z szarymi kropkami. Od razu pomyślałam, że uszyję z niej proste spódniczki z prostokąta dla dziewczyn. Do kompletu powstały też korony i różdżki. Korony uszyłam z dzianiny i dwóch warstw pianki, dzięki czemu są sztywne i dwustronne. Przy szyciu spódnic największy problem miałam z wprowadzeniem gumy do tunelu, ponieważ skręcała mi się niemiłosiernie. W końcu udało mi się przyszyć równo gumę w kilku miejscach aby nie przesuwała się. Korzystałam z tego tutorialu. A dodatkowo czas umilałam sobie oglądając Krainę Lodu i  powiem Wam, że wpadłam ;-) Film oglądałam już chyba z pięć razy i ta zimowa sceneria bardzo mnie zachwyciła.






Polecam Wam uszycie spódniczki z prostokąta, to naprawdę proste :-) Komplety dostały dziewczynki w prezencie na Mikołaja i najbardziej spodobały im się korony oraz różdżki ;-) 

Życzę Wam spokojnych przygotowań do świąt!
Pozdrawiam ciepło.

 

sobota, 10 grudnia 2016

Moje adwentowe poczynania.

Zanim rozpoczął się czas adwentu, trochę się narobiłam. 
W pierwszej kolejności powstał wieniec adwentowy. Wykorzystałam dekoracje, które miałam w domu: zwykły, sztuczny, zielony wieniec obwiązałam ciemnoszarą dresówką oraz surówką bawełnianą. Do środka włożyłam świece, które zostały mi z zeszłego roku. Udekorowałam go sztucznymi kwiatami (dekorowały nam nasz ślubny samochód ;-), pobielanymi szyszkami i białymi kulkami. Trochę mi brakuje czerwonego akcentu, ale może uda się coś z tym zrobić, gdy już nadejdą święta :-)




Każdego dnia podczas wieczornej modlitwy zapalamy świece, a w pokoju chłopców podczas usypiania świeci się lampion roratni. Postanowiłam sobie, że dwa razy w tygodniu będziemy jeździć z Piotrusiem na Roraty, udało nam się to w pierwszym tygodniu adwentu, w tym nie udało nam się ze względów czasowych, ale mam nadzieję, że nadrobimy w kolejnym! 

Przygotowałam Piotrusiowi kalendarz adwentowy, na każdy dzień jest coś słodkiego oraz dobre słowo tylko dla niego. W tym roku jest troszkę lepiej, ponieważ synek jest ciekawy co Mama napisała na karteczce. W poprzednim roku najważniejsze były słodkości ;-) Każdego dnia, gdy się budzimy, Piotruś pyta mnie: "Mamusiu, czy dzisiaj jest grudzień?" i wstajemy aby rozpakować paczuszkę. 
Mężowi też dostał się kalendarz z dobrym słowem, lub zadaniem małżeńskim plus coś na osłodę życia ;-) Jedynie Szymuś nic nie dostał, ale dzielnie nam asystuje przy rozpakowywaniu zawiniątek. W przyszłym roku to już zrobię taki rodzinny kalendarz dla nas wszystkich z zadaniami i drobnymi niespodziankami. Już zaczynam nad nim myśleć, ponieważ czas tak szybko leci, że zwykle za kalendarz zabieram się na ostatnią chwilę.



Specjalnie na zamówienie pani Krystyny powstały karneciki z różnych rodzajów papierów. Nie planowałam robić w tym roku żadnych karnetów, jednak czas spędzony na ich tworzeniu minął mi niesamowicie mile i przyjemnie. Dlatego bardzo się cieszę z tego zamówienia.








Zaczęłam też tworzyć grudniownik 2016, póki co mam strony, ale brak zawartości i strony tytułowej. Każdego dnia robię zdjęcie i zapisuję sobie co robiliśmy, jak spędziliśmy dzień. Bardzo to lubię, jednak dopadła mnie jakaś niemoc, chęć wyspania się, wypoczęcia, obejrzenia jakiegoś filmu, posiedzenia sobie na necie i poczytania tego co akrat wpadnie w oko. Do tego dopadło mnie jakieś lekkie przeziębienie i osłabienie. Mam jednak nadzieję, że uda mi się przysiąść do albumu w przyszłym tygodniu. 
Póki co staram się zwalczać chandrę, każdego dnia zabieram chłopaków na spacer, dwa razy Piotruś zamiast do wózka, wskoczył na rowerek biegowy i jestem z niego taka dumna bo idzie mu coraz lepiej, cieszy się z tego, chce jeździć i w końcu RUSZA SIĘ na spacerach! :-D Popołudniami malujemy z chłopakami, kleimy. Ostatnio też uwielbiam herbatę z cytryną i miodem. Staram się troszeczkę zwolnić, głównie mam na myśli te moje zarywanie nocek, ale u mnie jest tak, że nie umiem zwolnić, bo jak zwalniam to już na całego ;-D W tym miesiącu nie szyję, ponieważ chciałam zrealizować moje scrapbookingowe pomysły, ale po Nowym Roku trzeba wrócić do maszyny, bo zaczynam tęsknić.

A jak jest u Was? Jak radzicie sobie z jesienną aurą i brakiem słońca?
Pozdrowienia Wam przesyłam!

środa, 30 listopada 2016

Relacja z warsztatów Layout w pigułce podczas Art in town.






We wrześniu planowałam pojechać na imprezę craftową Craftshow do Krakowa i wziąć udział w warsztatach. Niestety nic ciekawego dla siebie nie znalazłam, szczególnie że najbardziej interesowały mnie jakieś warsztaty z tworzenia layoutów. Tymczasem dowiedziałam się, że w listopadzie po raz drugi w Warszawie będzie organizowana impreza Art in town pod patronatem miesięcznika Molly Potrafi. Postanowiłam więc zmienić plany i zrezygnować z Krakowa na rzecz Warszawy. Zwłaszcza, że odbywały się tam naprawdę ciekawe warsztaty, ja mogłam wybrać sobie jedne i wybrałam Layout w pigułce u Ani Komendy

Przyznam się, że organizacyjnie było to nie lada wyzwaniem wybrać się z dziećmi do Warszawy. W czwartek koło południa wylądowaliśmy z dzieciakami na lotnisku w Balicach, a na drugi dzień wcześnie rano już wyjeżdżaliśmy do Warszawy. Pojechała z nami ukochana teściowa - babcia Masia do opieki nad dziećmi, bo mąż akurat miał zjazd na uczelni (na szczęście w Warszawie).  W sobotę rano wybrałam się na warsztaty, niestety los sprawił, że zostawiłam telefon u męża w aucie i przez cały czas z emocji bolała mnie głowa, bo przez 6 godzin nie miałam się jak dowiedzieć jak się mają nasze dzieci i czy Szymonek nie płacze i czy coś zjadł i w ogóle jak Mama sobie radzi, bo może trzeba by się jednak urwać i wrócić ratować sytuację :-)

Poniżej kilka zdjęć z samych warsztatów, zdjęcia pochodzą z fan page'a Art in town:


Te turkusowe koszyczki urzekły mnie. Zrobiła je na szydełku Ania.

A na tym zdjęciu Ja - nie, nie ta piękna blondynka po prawej, tylko dziewczyna w fioletowym sweterku :-)



Praca wre ;-)

A na tym zdjęciu Ania Komenda - bardzo sympatyczna osoba, wszystko nam szczegółowo wyjaśniała.
 A na koniec zdjęcie grupowe, niestety trochę nieostre:


Z warsztatów jestem ogromnie zadowolona, bardzo dużo z nich wyniosłam, atmosfera była naprawdę przesympatyczna i nie musiałam się stresować dodatkowo (bo stres miałam, lecz jak już pisałam wcześniej z innego powodu) że czasu mało a tu jeszcze tyle roboty. Czasu było wystarczająo, nie trzeba było się spieszyć tylko na spokojnie można było realizować swój pomysł na layout. 

Ania pomogła mi wybrać zdjęcie i doradziła jak je skomponować na papierze. Wybrałam nasze rodzinne zdjęcie z Helu oraz zestaw limonkowo- niebieski. Do wyboru był jeszcze zestaw kobiecy z różem, jednak mnie tutaj bardzo pasował zestaw limonkowy, bo nawet ubrania na zdjęciu kolorystycznie pasowały :-) 

Pracę rozpoczęłyśmy od zagruntowania arkusza papieru, a po wyschnięciu zastosowałyśmy pastele olejne rozpuszczalne w wodzie, które pod wpływem wody w sprayu pięknie się rozpłynęły, tworząc tło. Następnie można było ułożyć sobie kompozycję i zacząć dopasowywać dodatki, nie obyło się też bez chlapania :-D





Po powrocie do domu bardzo chciałam oprawić sobie mój scrap. Ponieważ miałam akurat bardzo fajną głęboką ramkę z Ikea w formie kwadratu, postanowiłam ją wykorzystać. Musiałam jednak przyciąć mój layout, ale mimo to bardzo mi się podoba i cieszy moje oko.

Dodam jeszcze na koniec, że udało mi się nawet spotkać i poznać Renię z bloga Dom Artystyczny. Bardzo się z tego cieszę, Renia okazała się bardzą miłą osobą (nie wątpiłam w to), miałam okazję zobaczyć też jej pracownię w Piastowie, w której podziwiałam przepiękne patchworki. Reniu jeśli to czytasz - pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za wspólnie spędzony czas!

To jest mój ostatni listopadowy post, a więc:
Udanego grudnia kochani!