poniedziałek, 27 października 2014

Projekt Tak sobie poznaję: Estetycznie i Apetycznie.

Miesiąc październik minął nam pod znakiem kuchni, temat na "czasie", wszak rozszerzamy Piotrusiowi dietę :-)
W tym miesiącu szczególnie staraliśmy się celebrować wspólne posiłki, co niestety rzadko nam wychodziło. Dlatego, że synek nie zawsze miał ochotę spożywać posiłek, gdy mama była głodna lub tata wrócił z pracy. I nie zawsze tatuś miał ochotę wcześnie wstać w sobotę żeby zjeść z nami wspólne śniadanie ;-)) Nie zawsze też mama zdążyła ugotować obiad tak by zjeść go razem z synkiem. Przeważnie jednak udawało mi się zjeść z Maluchem śniadanko i często też obiad :-)
Pewnego popołudnia udało nam się zjeść w trójkę:

W tym miesiącu Piotruś zaczął spożywać posiłek trzy razy dziennie: rano kaszka ryżowa o smaku brzoskwiniowym, na obiad zupka jarzynowa - niedawno zaczęłam dodawać mięsko z indyka a na podwieczorek deserek. Na deser Piotrek uwielbia zjadać kisiel - ostatnio zrobiłam mu gruszkowy - jadł tak, że aż mu się trzęsły uszy ;-) Domowy kisiel jest taki pyszny i przede wszystkim niesamowicie prosty w wykonaniu: wystarczy podgotować owoce (np. jabłka i gruszki) aby zmiękły, rozdrobnić - ja to robię tłuczkiem do ziemniaków, dodać mąkę ziemniaczaną i zagotować :-) Polecam! Kisiel to sprawdzony sposób, gdy dzieci nie lubią pić wody :-) Nasz synek akurat bardzo lubi pić wodę i mimo, że na obiad dostaje zupkę to i tak z chęcią wypija potem jeszcze wodę z kubeczka. 

Wprowadziłam też pewien zwyczaj - po każdym posiłku idziemy z Piotrusiem do łazienki umyć rączki i buzię i wycieramy ręcznikiem. 

Czasem, choć przyznaję, że ostatnio coraz rzadziej, pozwalam Maluchowi poeksperymentować z jedzeniem. Pozwalam mu pobawić się ziemniaczkiem czy marchewką, daję kawałek skórki od chleba lub miseczkę z zupką. Piotruś już się nauczył, że wszystko można wziąć do buzi, spróbować a nawet jeść :-) Próbowałam też przejść od papkowatych zupek do rozdrobnionych z malutkimi kawałkami jarzyn, ale synek za nic nie chce jeść takiej grudkowatej zupki i to mnie trochę martwi.

O porządek przy stole nasz synek póki co nie dba, wręcz przeciwnie, gdy już zaspokoi pierwszy głód zaczyna wydawać różne dźwięki, np. buuu, prrrrrr, co powoduje, że jedzenie jest wszędzie ;-) Uwielbia paluszkiem rozmazywać rozlaną zupkę, kaszkę, itp. Gdy widzi, że mam w rączce banana lub jabłka (lub cokolwiek innego) to zaczyna mlaskać i próbuje mi to zabrać rączką.

Piotruś przygląda się też jak Mama przygotowuje obiad, ma swoje stanowisko w kuchni - drewniane niskie krzesełko ze stoliczkiem i bawiąc się zabawkami towarzyszy mi w kuchni. Nie mogę się doczekać kiedy będzie mi pomagał w kuchni i razem będziemy przygotowywać smakołyki ;-D Mam też w planach przygotować mu ze zwykłej szafki nocnej - kuchenkę, którą postawię w kuchni. Jednak jeszcze jest czas ponieważ Piotruś jest jeszcze za mały i nie umie chodzić ;-) Bardzo bym chciała aby synek w przyszłości lubił gotować i by chętnie pomagał mi w kuchni, a przede wszystkim by miał z tego niesamowitą frajdę.

W miniony weekend mieliśmy okazję po raz pierwszy zjeść wspólnie w trójkę posiłek "na mieście" - wybór padł na KFC, menu musiałam wcześniej przeanalizować w internecie pod kątek składników i mojej diety. Wiem, że karmiąca mama nie powinna jeść fast foodów, ale myślę, że po jednej takiej wizycie nic synkowi nie będzie :-) Bardzo się cieszyłam przede wszystkim z tego, że mogliśmy zjeść razem - rodzinnie. Piotruś siedział w swoim krzesełku, dostał oczywiście swoją zupkę i był z siebie ogromnie zadowolony, z zaciekawieniem też przyglądał się innym ludziom - był bardzo grzeczny i z radością gaworzył :-)


Na koniec chciałabym podzielić się z Wami kilkoma przepisami.

1. Pyszny domowy chlebek własnej roboty bez ugniatania ciasta.
Składniki: 1 szklanka mąki żytniej (np. Żurek), 1 kg mąki pszennej typ 650, 1/2 szklanki siemienia lnianego, 3/4 szklanki słonecznika łuskanego, 3/4 szklanki otrębów pszennych, 4 szklanki wody, 3 łyżeczki soli, 1/6 z 10 dkg kostki świeżych drożdży i zakwas.

Jak zrobić zakwas gdy pieczemy chleb po raz pierwszy? Bardzo prosto :-) Wystarczy wymieszać po łyżce z każdego składnika bez drożdży. Zamknąć w małym plastikowym pojemniczku i zostawić w temperaturze pokojowej na noc.

I ETAP
1 szklankę mąki żytniej żurek wymieszać w 5-litrowym garnku z 1 szklanką wody (może być letnia z kranu) i zakwasem. POZOSTAWIĆ NA OKOŁO 8 GODZIN POD PRZYKRYCIEM! 
My zazwyczaj ten etap przygotowujemy wieczorem i zostawiamy na całą noc - wydaje mi się, że tak jest najlepiej bo inaczej pieczenie wypada na nocną porę ;-)

II ETAP
Do przygotowanego zaczynu dodać 1 kg mąki pszennej, 1/2 szkl. siemienia lnianego, 3/4 szkl. słonecznika łuskanego, 3/4 otrąb pszennych, można dodać też troszkę łuskane pestki dyni, wsypujemy 3 płaskie łyżeczki soli i drożdże rozpuszczone w 3 szklankach letniej wody razem z tą wodą oczywiście. WSZYSTKO DOBRZE WYMIESZAĆ DREWNIANĄ ŁYŻKĄ I POZOSTAWIĆ NA 2 GODZINY POD PRZYKRYCIEM DO WYROŚNIĘCIA.

III ETAP
Z wyrośniętego ciasta odłożyć do plastikowego pojemniczka lub słoika dwie łyżki ciasta, zakręcić i wstawić do lodówki - to jest zaczyn do następnego chlebka, który można trzymać do 2 tygodni. Foremki posmarować olejem i włożyć do nich przygotowane ciasto. Mnie wychodzą dwie foremki (jedna krótsza a druga dłuższa - jeśli mamy za dużo chleba to możemy podzielić się nim z rodziną lub sąsiadami). Przykryć i pozostawić na 1,5 godziny. Piekarnik nagrzać do 200-220 stopni i piec około godziny. Ja nie używam termoobiegu bo potem skórka jest bardzo spieczona a środek się rozpada. Piekę w 200 stopniach godzinę. Chleb wyciągamy ciepły z foremek.

Smacznego! :-)

2. Ślimaczki makowe
Przepis w sam raz dla zagonionych Mam :-)
Kupujemy ciasto francuskie i puszkę masy makowej. Ciasto rozwijamy i smarujemy je masą makową - schodzi cała puszka. Następnie zawijamy w roladę i kroimy w 1-1,5 centymetrowe plastry. Pieczemy około 15-20 minut aż nabiorą rumieńców w piekarniku nastawionym na 200 stopni. Po wyciągnięciu można polać lukrem i posypać kandyzowanymi owocami.

Smacznego! :-)

Pozdrawiamy kuchennie!






czwartek, 23 października 2014

Na kartach albumu...c.d.

Ostatnio nadgoniłam zaległości w związku z pracami nad albumem. Bardzo nie lubię gdy ciążą nade mną zaległości i w głowie ciągle mam tą samą myśl od kilku miesięcy: "muszę wziąć się w końcu za album". Wykorzystałam więc przychylny dla mnie czas, kiedy Piotruś spędza go na pełzaniu po dywanie i bawieniem się leżącymi tu i ówdzie zabawkami. Rozłożyłam na dywanie swój warsztat pracy i każdego dnia udało mi się wykonać kilka kart albumu. W związku z czym jestem teraz "na czysto" :-) To znaczy, że mam już przygotowane wszystkie karty od początku do karty przedstawiającej ósmy miesiąc synka. 
Nie wszystko mam jeszcze sfotografowane, ponieważ póki co pogoda nie sprzyja - od dwóch dni jest pochmurno i pada deszcz. Na dodatek popołudnia, gdy mąż wraca z pracy i może zająć się Maluchem są już coraz krótsze i brakuje naturalnego światła. Jednak w miarę możliwości powolutku będę wszystko prezentować :-)

Dzisiaj pokażę Wam trzy karty. Jedna  z nich będzie pierwszą kartą całego albumu i przedstawia jedną z pierwszych randek rodziców Piotrusia ;-) Chcę żeby Piotruś wiedział dzięki temu skąd wziął się na świecie i jak poznali się Mamusia i Tatuś - będzie to wspaniała okazja by opowiedzieć synkowi tę historię:


 Druga karta to oczywiście cudowny Dzień Ślubu Mamy i Taty :-)


 Dwie kolejne to wspomnienie chwil, gdy Maluszek był jeszcze w brzuszku u Mamusi. Dzisiaj pokażę tą pierwszą kartę, ponieważ druga czeka na fotkę:


Jak spędzacie jesień? Czy lubicie tę porę roku? Ja od czasu urodzenia dziecka chłonę tę porę roku całą sobą, ponieważ każdego dnia wychodzę z Piotrusiem na spacer do lasu i podziwiam piękno jesiennej przyrody mieniącej się wspaniałymi czerwieniami, żółcieniami i brązami - jest cudnie. Ostatnio wyraźnie pogoda się zmieniła jest deszczowo i bardzo chłodno. Dlatego spacery są krótsze albo nie ma ich wcale jeśli pada deszcz, w związku z czym więcej czasu spędzam z synkiem w domu. Czy macie jakieś pomysły na kreatywne zabawy z 8-miesięcznym bobasem? Będę wdzięczna za wszelkie rady, bo już czasem brakuje mi pomysłów i nudzi nam się bawić w jedno i to samo ;-)

Na koniec zostawiam Was ze zdjęciami "złotej, polskiej jesieni"...
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny :-*



wtorek, 21 października 2014

Wesprzyj Kampanię "Reaguj na przemoc wobec dzieci.Masz prawo".

20 listopada 2014 obchodzimy 25-lecie Konwencji o Prawach Dziecka. Na świecie 20 listopada to dzień Praw Dziecka uznany przez Organizację Narodów Zjednoczonych. 

Rzecznik Praw Dziecka, Pan Marek Michalak jest propagatorem i twórcą kampanii "Reaguj na przemoc wobec dzieci. Masz prawo". 
Reaguj. Masz prawo
W moim odczuciu kampania ważna i bardzo słuszna. Nie możemy przechodzić obojętnie wobec krzywdy żadnego stworzenia, a już tym bardziej dziecka. 

Dlatego chciałabym zorganizować naszą - bloggerską kampanię. Naszą odpowiedź na apel pana Marka. 
Blogosfera parentingowa ma moc. Pokazaliśmy to nieraz. 

Na czym by to polegało? 
Stwórzmy listę blogów, które 20 listopada utworzą notkę zarówno z treścią informacyjną jak i własnymi przemyśleniami na temat reakcji na krzywdę dziecka. 
Wrzućmy i udostępnijmy plakat. 

Jeśli chcecie się dołączyć, wstawcie proszę plakat u siebie na blogu. Udostępnijcie ten post. Pomóżmy uświadamiać tych, którzy boją się i milczą, przechodzą i udają, że nie widzą.. 

Zapisy blogów : zanetaha@wp.pl 
{adres bloga, adres fp oraz adres e-mail}

Więcej informacji https://www.facebook.com/mama.i.jej.pasje  {podlinkujcie na Bebusiową Krainę}

Nasz honorowy Patron akcji : https://www.facebook.com/pages/Marek-Michalak/212848562185545?fref=ts {Rzecznik Praw Dziecka}



niedziela, 12 października 2014

Piotruś skończył 8 miesiąc!

Nasz synek niesamowicie się zmienił w stosunku do tego, co działo się z nim 1,5 miesiąca wcześniej.
Jestem tym zadziwiona :-) Nasz Piotruś dojrzewa jak jabłuszko na jabłonce ;-) I czasem łza się w oku zakręci, że to już, że tak szybko, a z drugiej strony teraz jest lepiej i łatwiej. Te wszystko zmiany powodują, że staram się jak najwięcej czerpać z każdego dnia radości i ulotnych chwil, bo wiem, że przyjdzie kiedyś czas, w którym będę tęsknić za tą "dzieciową" zawieruchą :-)

Jakie postępy zrobił nasz synek? 
Maluch coraz sprawniej pełza, wokół siebie i do tyłu i w ten sposób potrafi zwiedzić cały pokój i obejrzeć każdą zabawkę. Uwielbia muzyczne zabawki, uwielbia w nie walić ze wszystkich sił, potrafi przewrócić koszyczek aby sięgnąć po książeczkę, jego ulubionym zajęciem jest też uderzanie jedną zabawką o drugą. 
W tym miesiącu bobas nauczył się przewracać z brzuszka na plecy, choć nie robi tego często a niestety zdarza mu się w tej sytuacji uderzyć główką o jakąś zabawkę leżącą na dywanie.
Uwielbia ściągać skarpetki ze stóp i wkładać je do buzi :-) Coraz lepiej utrzymuje pozycję siedzącą, choć sam jeszcze nie siada, więc trzeba go cały czas asekurować. Ładnie podciąga się do siadu.
Niedawno udało nam się z mężem kupić na Allegro używany "Muzyczny Ogródek" w bardzo dobrym stanie w super cenie 45zł - Piotruś uwielbia sobie siedzieć przy stoliczku i dotykać, uderzać, walić, itp. Śmieję się wtedy, że to nasz mały didżej - Piotruś uderzając w przycisk uruchamia melodię a ja mu śpiewam - Maluch to uwielbia i patrzy na mnie uważnie.




A teraz uwaga uwaga...Piotruś zaprzyjaźnił się ze spacerówką! Do jest dla mnie po prostu szok :-)) Ze względu na roboty budowlano-kanalizacyjne na naszym podwórku nie wyjeżdżałam przez tydzień wózkiem bo wszędzie było rozkopane. Po tygodniu wsadziłam Malucha do wózka w pozycji siedzącej przodem do mnie, pod plecki włożyłam zwinięty kocyk, dopasowałam szelki. Wzięłam Flipsy na drogę w razie gdyby mi marudził (z tymi Flipsami to muszę uważać, bo Maluch jak je widzi to szaleje) i poszliśmy na spacer :-) I tak się zaczęło...zaczął marudzić więc dałam mu chrupka - zjadł i zrobił się śpiący, obserwował otoczenie i dalej marudził. Wtedy obniżyłam mu oparcie do pozycji półleżącej i zaczęłam śpiewać. Piotruś uspokoił się i wpatrywał we mnie jak śpiewam i...odpłynął :-) Gdy obudził się był spokojny ponieważ teraz ma już dłuższe przerwy w jedzeniu (ok. 2 godziny) i dalej mogliśmy spacerować. Coś niesamowitego! I tak już jest każdego dnia, a czasem nie muszę mu śpiewać tylko Piotruś sam zasypia. Często wychodzę na dwa spacery - drugim razem idziemy po Marcina na dworzec i synek wita tatusia uśmiechem i jest bardzo spokojny. Jest to wspaniała zmiana, synek dojrzał nam do wózka :-)




Miesiąc temu zaczęliśmy też synkowi rozszerzać dietę. Dwa razy dziennie dajemy mu zupkę z marchwi i ziemniaka oraz kaszkę owocową. Piotruś je ze smakiem :-) Czasem daję mu banana - to jego ulubiony owoc. Musze bardzo powoli serwować mu nowości, ze względu na jego alergię. Przyznam jednak, że od czasu gdy podaję mu zupki, jego skóra jest gładziutka i bardzo przyjemna w dotyku, a zaczerwienienia pojawiają się niezwykle rzadko. 
Bardzo chciałam Piotrusiowi rozszerzać dietę metodą BLW, kupiłam sobie nawet odpowiednią literaturę, ale muszę przyznać, że nie wychodzi nam to. Po pierwsze synek nie kwapi się do tego by wziąć rączką jedzenie do buzi. Musiałam mu pokazać, że jest taka możliwość i kilka razy faktycznie wziął i ugryzł ziemniaka i marchewkę. W ten sposób zjada też banana. Nie zawsze warzywa, które ugotuję nadają mu się do jedzenia - czasem niechcący je rozgotuję a innym razem są zbyt twarde. Na początku Piotruś krztusił się jedzeniem i bardzo się tego bałam, choć byłam na to przygotowana - czytałam o tym. I muszę przyznać, że po dwóch dniach krztuszenia nauczył się jak jeść żeby nie krztusić się, choć czasem jeszcze mu się to zdarza. Inna sprawa i chyba najważniejsza zasada w BLW: nie mam odwagi by nie dawać Piotrkowi jedzenia łyżeczką i pozwolić mu by jadł sam ile chce bo wiem, że mu to marnie wychodzi na razie i w związku z tym boję się, że znowu zacznie mieć problemy z wagą.  Ciężko też to wszystko czasem zorganizować pod względem czasowym żeby Piotruś akurat miał dobry humor i żeby był pojedzony i my byśmy my też akurat mieli przygotowany posiłek. Konsekwencja tego wszystkiego jest taka, że karmię synka łyżeczką i raz dziennie pozwalam mu eksperymentować z jedzeniem :-) Muszę przyznać, że bobas zrobił postępy jeśli chodzi o jedzenie rączkami. Gdy zje flipsa do wysokości kciuka, przekłada go do drugiej rączki dłuższym kawałkiem w stronę buzi żeby móc dalej jeść. Z racji tego, że nie umie pić z butelki ze smoczkiem, picie z niekapka nie idzie mu ponieważ nie wie jak się z tego pije. Jakiś czas temu kupiliśmy mu kubeczek otwarty doidy cup i bez problemu z niego pije, tylko muszę mu go trzymać ;-)


W ostatnim czasie Piotruś coraz gorzej znosi moją nieobecność, odczuwa lęk kiedy nie ma mnie blisko, lub widzi, że odchodzę i bardzo wtedy płacze. Pewnego popołudnia gdy Marcin wrócił z pracy, wybrałam się do fryzjera a potem na zakupy. Oczywiście cały czas miałam przy sobie telefon w razie "W" ;-) Piotruś był z mężem na spacerze w tym czasie i gdy się obudził miał bardzo dobry humor. Mąż wrócił z synkiem do domu aby go nakarmić i w chwili gdy weszli do domu, Maluszek rozejrzał się wokół, zobaczył, że nie ma mamy i zaczął strasznie ryczeć, krzyczeć i wołać "Ma-ma". Marcin opowiadał mi, że nie umiał go uspokoić i trwało kilka minut zanim mężowi udało się opanować sytuację. Potem w czasie jedzenia gdy sytuacja została opanowana i zostało wypowiedziane przypadkiem słowo "mama" Piotruś znowu w ryk :-( Kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam bardzo było mi smutno i miałam wyrzuty sumienia. Synek już ładnie je i tak naprawdę bez problemu mógłby zostawać ze swoją babcią lub tatą, jednak bardzo przeżywa moją nieobecność. Podobnie jest nocą, gdy wychodzę do toalety, Maluch akurat się obudzi i zobaczy, że mnie nie ma zaczyna potwornie wrzeszczeć, ale tak głośno jakby go ktoś obdzierał ze skóry i mąż nie potrafi go uspokoić. Dopiero gdy ja się zbliżę, Piotruś usłyszy mój głos i zaczyna się uspokajać. A jeszcze ze dwa miesiące temu, Marcin bez problemu potrafił synka uspokoić lub ukołysać do snu. Także taki ma właśnie teraz Piotrek etap. Bardzo za mną tęskni i bardzo mnie potrzebuje. I ogromnie cieszy się na mój widok - szaleje z radości.

Sen - tego jest akurat coraz mniej ;-D Piotruś zasypia na spacerze i w domu w swoim łóżeczku, do którego można go już bez problemu przełożyć. Lulam go albo przy piersi albo przez noszenie i kołysanie w fotelu bujanym oraz śpiewanie. Był taki okres, że synek wręcz nie umiał usnąć mi przy piersi i wtedy zasypiał przy kołysaniu. Jednak bobas śpi mało, czasem tylko dwa razy po 20 minut i wieczorem jest histeria ponieważ Piotruś jest przemęczony. Były takie sytuacje, że kąpaliśmy Piotrusia o 18.30 bo nie dało się z nim wytrzymać - ciągle ryczał i o 19.00 zasypiał i spał do 7.00 rano. Ale, ale.. nocą śpi dalej z nami, jednak budzi się z płaczem kilka razy a czasem co dwie godziny ( kilka razy to luksus). Wtedy uspokajam go szybko przy piersi i śpimy dalej. Nie mam pojęcia, co jest przyczyną jego złego spania. Może ząbki?...

Pozdrawiamy :-)


wtorek, 7 października 2014

Kartka na chrzest święty

Miesiąc temu mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wielkim wydarzeniu - chrzcinach mojej kuzynki Oliwii. Uroczystość odbyła się w kościele w Czeladzi, a towarzyszyła jej wspaniała oprawa muzyczna, która wszystkich zachwyciła.
Z okazji Chrztu Świętego wykonałam małej Oliwce taką kartkę:




Muszę przyznać, że była to pierwsza moja kartka z serii "Chrzest Święty".

Tymczasem trwa w najlepsze nasza "złota, polska jesień" :-) Każdego dnia świeci słońce, liście na drzewach mienią się wieloma kolorami. Jest pięknie! Wreszcie mogę cieszyć się codziennymi spacerami z synkiem, który po ponad 7,5 miesiącach przekonał się do wózeczka ;-)






Pozdrawiam ciepło!